Obserwatorzy

wtorek, 26 stycznia 2016

Muszę se kupić garsonkę

Miałam pisać tylko w poniedziałki, ale dzisiaj założyłam firmę, a tego nie robi się codziennie, więc piszę. Czuję się o krok bardziej dorosła. Co za rok kroków w dorosłość. Tzn. tamten rok tak zaczął. Ten jest ponoć rokiem małpy. Więc też nieźle.
Dorosłość. Kompromisy w związku, odpowiedzialność za dzieci i firma. Jeszcze auto jest takim symbolem. Wszyscy dorośli jeżdżą autami. Ja mam prawko, auto i taki lęk przed prowadzeniem,że dla mnie każdy kierowca to bohater. Mam ochotę klaskać kierowcy, jak wykonuje jakikolwiek manewr. Nawet przy skręcaniu mogę klaskać. A wyprzedzanie, albo skrzyżowanie to dla mnie zawsze mega stres. Jako pasażerki. No syf i blokada z tym prowadzeniem. Dobrze, że Piotrek umie i lubi. Może jeszcze kiedyś pojadę. Sama. Zobaczę.
W Wyborczej dziś ukazał się ten tekst. Bardzo nas rozśmieszyło, że mój blog jest blogiem wychowawczym. Jasne. Chyba jak nie wychowywać. O, tutaj ten tekst wrzucam.


Założenie firmy "Skrzynka na bajki" poszliśmy uczcić kolacją. Wybraliśmy Karrambę, czyli miejsce po Węgliszku. Z dobrym jedzeniem, przyjemną obsługą i fajnym wnętrzem (to jest szok, że z tego mrocznego Węgla można było coś takiego wykrzesać). No i tam pod barem jest wąż. Pyton "jakiśtam" albinos. Ma z 80 metrów i jest grubasem. Mieszka w takiej szklanej trumnie. I jest w ciągłym ruchu (mi go żal). W środku ma taką wanienkę i tam się myje. No i nasze dzieci oszalały. Najpierw piszczały na jego widok, potem się bały, a jak już mieliśmy wychodzić, to strzeliły sobie taką dobranockę z animal planet na żywo i go oglądały. A potem Klara całowała szybę i obie krzyczały do niego "pa, pa wąż" machając mu na do widzenia. Fela to w ogóle do wszystkich macha. Się wprawia, bo na nią przecież czerwony dywan czeka. Ona codziennie tą twarzą gra. Sikamy z tego. 
Ok. Wracam do bajek. 
To, salut!



poniedziałek, 25 stycznia 2016

Sekretne życie w Bydzi

Dzieci rosną. Codziennie cieszę się, że są jeszcze bobasami. Klara mówi: przepraszam, proszę, do widzenia, czyli socjalizacja pełną gębą. Fela nadrabia niesfornością za obie. Robi, co chce. I ma zadatki na aktorkę. Tzn. wiem, że to może głupio brzmieć, bo ona ma dopiero 20 miesięcy. Ale tak "przyaktarza", jak ryczy, albo sobie coś tam robi. Ma miny aktorek z niemych filmów z lat 20. One musiały mocno twarzami grać, no bo jak inaczej. No i Fela też tak ma. Śmieszne są.
Wczoraj byliśmy u znajomych, którzy mają córkę Polę. I one ciągle Polę nawoływały. Pola ma rok. Trzy małe dziewczynki tak się wczoraj sobą zajęły, że my, ich starzy mogliśmy obejrzeć "Spotlight". To ten film o dziennikarzach, którzy rozpracowują aferę pedofilską w kościele. I dostają za to Pulitzera. Przypomniałam sobie pracę w mojej redakcji lokalnego dziennika. Inaczej się tam pracowało niż w The Boston Globe :) Gdyby każda gazeta miała taki Spotlight (dział dziennikarzy śledczych), to może w końcu zniesiono by celibat. No, ale nie każda ma.
Jutro w Gazecie Wyborczej ukaże się tekst o "Skrzynce na bajki". Że się otwiera na początku lutego. No skoro gazeta o tym pisze, to musi się otworzyć. Więc remont wrze.
Dzisiaj mam wolne. Przez cały weekend pracowałam, robiąc karmniki na eko warsztatach ( tzn. bardziej nadzorowałam prace, ale karmnik mam, bo Jarek Majewski, prowadzący mi dał) a wczoraj był Poranek Rodzinny i poszłam z dziećmi na barkę Lemarę. Gościem poranka był dj Yaki, który, jak weszłyśmy z dziewczynkami, akurat rozkręcał mini imprezkę. Miałam wrażenie, że to deja vu, bo chwilę wcześniej przecież tańczyłam na imprezce dla dużych (sobotnia noc z dyżurem babci przy dzieciach, więc wybiegliśmy z Piotrem z domu tańczyć).
I tak to. Zaraz zabieram się za bajkę o borsuku fotografie. Już jest napisana, tylko teraz trzeba ją przepisać i zilustrować. Pracy mam tyle, że czeka na mnie Zofia Stryjeńska, Filip Springer i Guguły i nie wiem, kiedy się doczekają, bo jeszcze czytam powieść Majgul Axellson (już trzecią pod rząd) o bliźniaczkach. Po tej powieści zrobię sobie przerwę od tej szwedzkiej pisarki.
A jeśli Ty chcesz zostać pisarką lub pisarzem, to zapisz się koniecznie na ten warsztat.

poniedziałek, 18 stycznia 2016

Naprawdę za rzadko piszę



Co to był za weekend. W piątek zostałam w chacie z dziećmi, gdyż oczywiście po pięciu dniach w żłobie są znowu chore. Fela kaszlała jak stary żul a Klara w czwartek wieczorem miała wysoką gorączkę. Podaliśmy im Zyrtec i przeszło. Dziś Piotr ma dyżur i idzie z nimi do lekarza. Ja rano byłam w telewizji, ponieważ opowiadałam o Skrzynce na bajki w programie na żywo (oglądaj od 00:50:16) „Region na dzień dobry”. I tam, czekając na moje wejście, widziałam w telewizorze na pasku, że w bydgoskim szpitalu dziecięcym są hordy chorych na zapalenie oskrzeli, płuc i górnych dróg oddechowych dzieci, że kiblują na korytarzach, no i trochę mnie zmroziło. Więc on z nimi dziś idzie. Do lekarza.

Zmroziło mnie też wczoraj na wielkiej wycieczce w Bory Tucholskie. Ale tylko trochę, bo pogodę mieliśmy idealną. 23 osoby ruszyły z nami na 25 kilometrową wędrówkę wzdłuż jezior, rzek, po lasach i kniejach. W pełnym słońcu i śniegu oglądaliśmy drzewa w parku dendrologicznym, słuchaliśmy dzięciołów i patrzyliśmy na łabędzie. Piękna sprawa. Głowa odpoczywa, powietrze jest świeże, a mróz wymraża wirusy i bakterie. I tyłek chudnie (chociaż nie mój, bo ja ciągle jadłam). No i ekipa była zacna. Jak tak idziesz, jak w transie, to możesz sobie naprawdę szczerze i fajnie pogadać. 

Wieczorem padłam jak trup. Między powrotem, a padnięciem miałam chwilę, żeby pobawić się z dziećmi. To była tylko chwila i dziś już za nimi tęsknię.

W piątkowe popołudnie i wieczór, jak również w sobotnie popołudnie, remontowałam z dwiema Magdami lokal Skrzynki na bajki. Będzie pięknie. Wstępnie zaplanowałyśmy otwarcie na 6 lutego. Szykujcie się. W sobotę po pracach budowlanych, doprowadziłam się do ładu i poszłam na premierę do teatru. „Grona gniewu”. Sparafrazuję słowa Bartka Chacińskiego, który  powiedział o filmie „Mama” z Penelope Cruz, że należy poczekać, aż film trafi do telewizji, a potem nie oglądać. Także tego. Można iść, ale można też nie iść.

No dobrze, Piotr wrócił od lekarza. Dzieci są chore i nie mogą iść do żłoba, ani do szczepienia na pneumokoki w środę. Ale nie muszą iść też do szpitala, co uznaję za plus i Wam również samych plusów w tym tygodniu życzę.

czwartek, 7 stycznia 2016

Odzywam się



Tak, wiem. Zaniedbałam bloga. Przez to, że to szczery blog, to wolałam trochę pomilczeć. Poza tym byłam z dziećmi w Bieszczadach, a tam przez miliard stopni mrozu było słabo z internetem. I szczerze w ogóle mi to nie przeszkadzało. Wreszcie szczypało w twarz, odmrażało palce (Klarze poliki), a słońce odbite o śnieg wypalało oczy. I był wyż, więc była energia. Oprócz dziewczynek i mnie była spora grupa przyjaciół i znajomych, więc dzieci w czasie swojej aktywności szalały z wujkami, jadły z ciociami, a gdy padały, to spały długo i głęboko. Wypoczęłyśmy. 

I wróciłyśmy do Bydzi. Wróciliśmy.

Przeczytałam „Pępowinę” Majgull Axelsson. Bo nadal chcę być Szwedką, albo chociaż mieszkać w Szwecji i mieć mały drewniany dom przy morzu i niech mi wieje. W „Pępowinie”  strasznie wieje, bo jest sztorm, który gromadzi kilka osób w restauracji  „U Sally”, którą prowadzi Minna. Dół, depresja, straszne zdarzenia i kobiety, które dokonują wyborów pod wpływem nagłej utraty zmysłów, starych przyzwyczajeń lub beznadziejnego dzieciństwa. Dobrze się to czyta, serio. Aż zamówiłam dziś kolejną jej książkę „Lód i woda, woda i lód”. Hitem „Pępowiny” jest to, że na Minnę przez okno w jej biurze spada… drzewo i ją zgniata.
Nie powiem, czy przeżywa czy nie, ale mogę pożyczyć.

Wczoraj było trzech króli. Poszliśmy na wielki spacer po mieście i na starym rynku zobaczyliśmy, że przy scenie , na której nie wiem co mogło się odgrywać w trzech króli stoi wielbłąd. Przy minus 12, od kilku godzin, z sadzanym między garbami co minutę nowym berbeciem, stoi wielbłąd. Obok stał osioł, ale osioł był osamotniony, bo w sąsiedztwie wielbłąda to ten drugi kradł cały splendor. Jezu, jak mi było żal tych zwierząt.

A potem poszłam z kolegą i jego koleżanką do POCO i tam nagraliśmy film, jak piję kawę. Kolega ma taki projekt. Że kręci film, jak ktoś pije kawę. Tym razem piłam ja. Jestem trzecia. Napij się ze mną kawy.