Są jednak sposoby, by ten stan rzeczy obejść. I to dosłownie. My poszliśmy dziś rodzinnie na spacer. A nawet pojechaliśmy. Jakiś czas temu zobaczyłam na tramwajowej tabliczce napis Łoskoń. Tramwaj ten prowadzi do Fordonu, więc byłam zdziwiona, że tam jest gdzieś jeszcze jakiś Łoskoń.
W Łoskoniu jest pętla tramwajowa, zaraz za nią stadnina koni, dalej starorzecze Wisły, wał, a za wałem prawdziwa Wisła.
W Łoskoniu jest pięknie. I jeśli nie macie ochoty wędrować wśród myślęcińskiego tłumu spacerowiczów, rolkarzy i rowerzystów, to jedzcie se do niego jedźcie (Łoskonia).
Koniecznie tramwajem.
Słuchamy żab.
Wypatrujemy żab.
Żabia lovka.
Żabie truchło.
Wujek Kamil i Klara.
Fela - wolnościowiec.
Mama <3
Sitowie.
Starorzecze Wisły.
Łabędź pilnujący gniazda.
Nad Wisłą.
Wisła.
Drozd.
Koń.
To były fajne święta.
Fajna alternatywa dla Myślęcinka, for real! Ale kilka korekt do fotorelacji muszę zapodać :-) : 1) "Żabie truchło" to truchło ropuchy (zdrobniale ropuszki) Bufo Bufo, pewnie dziewczyna/chłopak w szale wyścigu na elegancko nazwaną "lovke" nie uniknął/ła jakiejś katastrofy z komunikacją podmiejską. 2) Sitowie albo sito wie ;-) to po pierwsze potoczna nazwa chęchów (to po poznańsku) nad wodą albo grupa roślin z rodziny turzycowatych, do których pałka wodna (na obrazu) nie należy. 3) No i kolejny truposz w fotorelacji to drozd, a nie sójka PZDR!
OdpowiedzUsuńDzięki, Świetlik, za czujność. Chęchy - moja babcia tak też mówiła. Wata cukrowa nadrzeczna. A drozd, to w ogóle myślałam, że przepiórka :) Pozdro i bardzo mi się podobały Twe żurawie!
Usuń