Obserwatorzy

piątek, 5 sierpnia 2016

Pierwsze szwy

Kroiłam pomidory, kładłam ser i szynkę na chlebie, żeby za chwilę zjadły kolację. Wszystkie trzy. Piotra jeszcze nie było, na zewnątrz właśnie przestało lać. Uchyliłam drzwi na taras, żeby wleciało trochę świeżego powietrza. Wróciłam do szykowania jedzenia. w tym czasie Klara z Felą powolutku zakradały się na taras. Pierwsza Klara stanęła na progu i nieśmiało wyglądała, co tam słychać. Potem doszła Fela i razem stanęły na mokrych deskach. Wówczas interweniowałam, że mają wrócić, że jest mokro, że kolacja. Przeciskając się w drzwiach, pierwsza wyszła Fela, a za nią Klara, która niefortunnie poślizgnęła się na podłodze, na tych swoich mokrych małych stopach i walnęła głowa w próg. Zaczęła płakać, podniosłam ją, a na podłodze zobaczyłam krew. Oszalałam w tym momencie. Opatrując ranę, zadzwoniłam do Piotra, który po niedługim czasie wrócił i zabrał Klarę do szpitala. Zanim przyjechał, Klara siedziała z jałowym gazikiem na ranie przymocowanym chustką w zwierzaki i mówiła, że "już jest ok", że ma chustkę i że dobra ta kolacja.
Gdy wyszli, położyłam Felę, załamaną, że ojciec zabrał tylko jedną. Utuliłam, ukołysałam, uspokoiłam. Zasnęła.
Z Dobrochną obejrzałam Pamiętnik księżniczki, zerkając co chwila na telefon, czy są jakieś wieści. Zadzwoniłam. Klara ma dwa szwy i za chwilę rentgen, by sprawdzić, czy nie pękła jej czaszka. Nie pękła. Wrócili. Klara ze stosem naklejek "dzielny pacjent" (jedną z napisem "dzielna pacjentka", szok) i opatrunkiem na głowie.
Opowiedziała, że pani doktor sprawdziła jej głowę, że już jest dobrze i że dostała naklejki.
Moja mała dzielna dziewczynka.

Po powrocie ze szpitala.

Dziś od rana jesteśmy wszyscy w domu, wszyscy hamujemy Klarę w jej harcach, bo ta głowa musi się jakoś trzymać.
Próbuję się zapakować i o 14.00 wyjeżdżam do Szczebrzeszyna (to nie jest żart) na Festiwal Języka Polskiego. Wrócę do domu w poniedziałek.
Wyjeżdżam z tym uczuciem, które mam od dwóch lat, że trochę się cieszę, a trochę mi żal, gdy jadę gdzieś sama. Muszę przywyknąć do tego matczynego rozdarcia, które znacie doskonale, prawda?

Miłego weekendu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz