Obserwatorzy

poniedziałek, 20 lipca 2015

Teraz też są czasy

Wróciliśmy do domu. Znowu potwierdziło się powiedzenie, że człowiek planuje, a dzieciak kule nosi. Trochę mamy niedosyt morza, ale jak już dojechaliśmy do domu, to zrobiło nam się bardzo miło. Zwłaszcza, że moja kochana mama, która zajmowała się naszymi kwiatami (wrzuciłam dwie foty tarasu), umyła nam lodówkę i w ogóle było jakoś tak tu czysto i przestrzennie (mamy 47 metrów, więc chyba też sporą wyobraźnię). Jaskółki świergolą nam za oknem, dzieci śpią (Fela oddycha, sprawdziłam już dwa razy), jest ok. Zanotowałam sobie w notesie (czy to jest pleonazm? ), więc zapisałam sobie, jeszcze na plaży punkty, które chciałabym tu poruszyć. Wśród tych punktów nie ma nic o dzieciach. Ale o dzieciach też będzie, bo nazwa bloga na to wskazuje i cel jego założenia (gruby hajs). Ale nie chcę, żeby ten blog nazywać parentingowym. Bo ja po prostu nie lubię tego słowa. Bo takie słowo w ogóle nie istnieje (nawet mi się podkreśla, jak tu piszę) i ja go nie używam.
Zdałam sobie sprawę, że w tym wpisie, w którym piszę o kryzysie i o tym, że chce żyć z pisania, doszło do ageizmu (dyskryminacji ze względu na wiek, też mi się podkreśla ageizm, ale to słowo jest). Uznałam, że przed 30. człowiek nie jest w stanie niczego mądrego przekazać drugiemu człowiekowi (oprócz Masłowskiej). To krzywdzące i takie w stylu, że kiedyś to było lepiej, młodzież była lepsza. A przecież to zwykłe pieprzenie jest. Tak samo jak to, że dzieci dziś są wychowywane przez komputer, a nie przez starych i dlatego są hejterami i cieszą się, jak umrze ktoś ładny (ostatnio była taka sytuacja, że umarła młoda, piękna blogerka i kilka osób dało upust swojej radości z jej śmierci na jej fejsbukowym koncie). Kiedyś po prostu nie było fejsbuka. Kiedyś dziewczyna, która interesowała się modą nie stawała się ikoną dla kilku tysięcy odbiorców, bo nie było fejsa, instagrama, twittera, pinteresta. Za to zawiść i zazdrość były od zawsze. Macocha Śnieżki kazała ją zabić, za to, że była ładniejsza od niej. Przyznajcie się, kto z Was nie dorysowywał wąsów i szram ładnym modelkom w katalogach Quelle, albo piosenkarkom w Popcornie i Bravo? Rozrosły się kanały, w które można wlewać frustracje. Ale nie mówmy, że jesteśmy gorsi niż kiedyś. Mi się wydaje, że jesteśmy wręcz bardziej humanitarni niż kiedyś. Tylko dziś mamy większy dostęp do informacji, dlatego wydaje się niektórym, że świat to dżungla, a ludzie to chuje. Jezu, od razu staje mi przed oczami książka - reportaż Wiesława Łuki "Nie oświadczam się" o bestialskim mordzie na trzech osobach w tym kobiecie w ciąży i zmowie milczenia wsi na temat morderców. To było w latach 70. Studium zła, którego może lepiej nie znać, ale wiadomo, zło kusi od lat dzieciństwa i "997" oglądanego zza pleców babci, na nielegalu, a potem strach było pójść do piwnicy, bo piwnica to morderca, tak samo winda, las i garaże.
To nie jest odkrywcze, co tu piszę, ale wkurza mnie takie gadanie, że "a kiedyś to było..." , bo teraz też jest. I Antoni Libera też się z tym nie zgadza, co potwierdza fragment Dawniej to były czasy! rozdziału pierwszego książki "Madame". To sobie przeczytajcie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz