Wczoraj w nocy wróciliśmy z Sanoka. Mam trochę deja vu, bo to drugi raz w tak krótkim czasie. To znaczy powrót trwał jak zwykle milion godzin, ale ostatni raz
wracaliśmy przecież pod koniec lipca.
Tym razem nie natura, lecz kultura wezwała nas na południe.
W sobotę bawiliśmy na weselu Piotra koleżanki z liceum. Dzień, a właściwie noc wcześniej zostaliśmy zaproszeni na panieńsko-kawalerski wieczór śpiewaczki i malarza, tak więc był to baaardzo imprezowy weekend. Bardzo. I super fajny.
Gdy my szaleliśmy, a potem odsypialiśmy, dzieci były pod opieką dziadków. Wiem jak dla mnie ważne były babcie i byli dziadkowie, więc cieszę się, że dziewczyny mają swoich. Strasznie ubolewały w drodze powrotnej, że jedziemy do domu, a nie do babci właśnie.
No i o tej drodze powrotnej chciałam tu napomknąć. Mieliśmy w planie zwiedzić Raków, miasteczko, a właściwie dziś już wieś w Świętokrzyskiem, która urzekła nas już w drodze do Sanoka. Poczytaliśmy o niej trochę w necie i chcieliśmy zobaczyć tamtejsze renesansowe kamieniczki, kościół, no i po prostu zwiedzić wiochę, która swego czasu była centrum życia braci polskich, czyli arian.
Jechaliśmy przez podkarpackie wsie - przeuroczą trasą - w końcu za dnia. I dojechaliśmy do Wielopola Skrzyńskiego. Zobaczyliśmy znak prowadzący do muzeum Tadeusza Kantora i skleiło mi się, że to musi być przecież TO "Wielopole, Wielopole". I tak też było.
Mieliśmy mega fuksa, bo w poniedziałki muzeum jest zamknięte. Ale akurat miała przyjść jakaś wizytacja, więc była pani, która miała chwilę, by nas po muzeum oprowadzić.
|
Dom, w którym urodził się i spędził pierwsze sześć lat życia Tadeusz Kantor. Wówczas była to plebania, w której urzędował jego wuj. |
|
Pokój, w którym urodził się Tadeusz Kantor. |
|
Okno, z widokiem na kościół, przez które Kantor obserwował żywot katolików i mieszkających obok Żydów. |
|
Świadectwo szkolne Tadeusza Kantora |
|
Na piętrze do końca września jest wystawa lalek z "Umarłej klasy". |
|
„Dzieci w ławkach” („Umarła klasa”, 1989 r.) |
|
W muzeum znajdują się dwa kantorowe "Mechanizmy pamięci". Tu Maszyna do rodzenia... |
|
...i Kołyska mechaniczna" („Umarła klasa”, 1975 r.) |
Aranżacja pani oprowadzającej, zaangażowanej na maksa w istnienie tego muzeum. Naprawdę, jedźcie tam, to może będą pieniądze na ogrzewanie budynku zimą.
|
Tu dzieci nasze w ławce, co poniżej. |
Pani zakończyła opowieść. Poleciła nam jeszcze kilka miejsc w Wielopolu: cmentarz dla zmarłych na cholerę, cmentarz żydowski, Piekiełko - miejsce rzezi Polaków przez Tatarów i miejsce przy rynku, gdzie 11 maja 1955 roku, podczas
seansu kina objazdowego, zapaliły się taśmy i żywcem spłonęło 58 osób. W tym 38 dzieci. Tak że tak.
|
Pomnik ku pamięci ofiar pożaru kina w Wielopolu |
|
Pomnik zrealizowany w 2015 roku na podstawie fotografii, która znajduje w pokoju narodzin Kantora. To on i jego siostra. |
|
Nasze dzieci najbardziej na świecie kochają fontanny. |
|
Kościół parafialny w Wielopolu Skrzyńskim, na który widok z okna miał Tadeusz Kantor. |
No i wróciliśmy. Rano wyciągnęłam sobie książkę Krzysztofa Miklaszewskiego "Tadeusz Kantor. Między śmietnikiem a wiecznością". Chyba to jest jej czas.
Jak zwykle już strasznie tęsknimy.
P.S. Przed wyjazdem obejrzeliśmy bajkę anime "Wilcze dzieci". Polecam. Piękna opowieść o inności, macierzyństwie, kontakcie człowieka z naturą. Płakałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz