Tę trasę przerabiałam już kilka razy, ale albo z dziećmi w
przyczepce, bez nich na swoim rowerze. Kiedyś jechałam Stolarską,
która przechodzi z Rekreacyjnej wzdłuż torów, już blisko leśniczówki Jagodowo (nadleśnictwo
Żołędowo) i kręciłam story, że jestem taka odważna i sama jadę w lesie i nagle wyjechałam
w dziurę, telefon mi wypadł, ja spadłam i zaśmiewając się z tej sytuacji
jechałam nie kręcąc już żadnych filmików.
Ale nigdy wcześniej nie przejechałam tej trasy cargo.
Ambitne, ale jednak ja prowadziłam |
Więc, gdy mój kolega zapytał mnie rano, czy gdzieś jadę, to
mówię – jadę! I pojechaliśmy razem. Ja z dziećmi w cargo.
Z Gdańskiej skręciliśmy w Rekreacyjną. Pierwszą przerwę
zrobiliśmy przy kładce w Rynkowie. Gdy jedliśmy kanapki, przejechał pociąg z
miliardem wagonów z węglem i nasz jasny chleb zamienił się ciemny.
Więc
zdrowiej.
Jechaliśmy dalej, wspomnianą Stolarską, cały czas prosto aż
do leśniczówki, która ma w adresie Bożenkowo, ale na moje to jest
Maksymilianowo.
Blisko leśniczówki |
Tam też stoi domek typu Brda, w którym jest jakaś baza
badania wody, czy ujścia, nie pamiętam dokładnie, ale blisko niej jest drzewo z
wielkimi szyszkami. Szyszki fajne, mamy dużo w domu. W ogóle nasz dom pomału
zamienia się w las, kije, szyszki, muszle, porosty, kości nawet; w dużej mierze
sama je znoszę.
Domek przy szyszkach |
No i zawróciliśmy zerkając w którą drogę zjechać w las (w
prawo), by przedostać się do Smukały.
Drogi są zmasakrowane przez pojazdy,
które wywożą ucięte drzewa, ale w końca znaleźliśmy przyzwoitą, którą, okazało się,
prowadzą niebieski szlak do Smukały właśnie.
Więc idealnie. Do Smukały wjechaliśmy z bardzo stromej góry w ulicę Palmową.
Skręciliśmy w prawo w ulice Smukalską, która dojechaliśmy do końca. Za
strumieniem, po prawej jest końcówka ulicy Palmowej, a po prawej ścieżka wzdłuż
polany do naszego ulubionego placu zabaw, czyli do sosen z korzeniami na
zewnątrz, nad brzegiem Brdy. Z tego miejsca można ruszyć wzdłuż Brdy aż do
Koronowa. Polecam.
W każdym razie na korzeniach zrobiliśmy piknik, dziewczyny
pobawiły się w biuro, weszły do wody, na której leżały liście i nie było widać,
że to woda no i uznaliśmy, że czas wracać. Jeszcze przez chwilę pograliśmy na
polance znalezionym w krzakach frisbee.
I ruszyliśmy w stronę domów - ulicą Smukalską, potem przez
most na Brdzie do Opławieckiej, nią do Koronowskiej przez Czyżkówko, Ludwikowo,
Artyleryjską do Gdańskiej i do domu.
Moja strava pokazała 63 kilometry, ale tak naprawdę
zrobiliśmy 30.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz