Co
tam u mnie chujowego? No cóż, długo by opowiadać. Zacznę może
od najbliższej przeszłości, czyli wczorajszego wieczornego
telefonu od Piotra, który zadzwonił do mnie, gdy wychodziłam z
Opery z przedostatniego spektaklu trwającego właśnie w Bydgoszczy Festiwalu Prapremier (ale długie zdanie).
Że
on jutro musi iść do pracy, bo jego koleżanka, która pracuje w
soboty, jest chora. Ok, mówię, spoko, idę zatem do Towarzyskiej na
chwilę, towarzysko, na godzinkę, co by jutro mieć siły na opiekę
nad dziećmi.
Gdy
tylko wróciłam, okazało się, że Fela ma stan podgorączkowy, a
za chwilę Klara zakwiliła, że swędzą ją oczy. Wzięłam tą
drugą do łóżka i zobaczyłam spuchnięte, zaczerwienione, sklejone
ropą powieki. Sprawdziłam Felę – Fela też sklejona. Witaj
żłobku, myślę sobie. Przy wszystkich plusach tej cudownej naprawdę instytucji, wirusy w niej żyjące są totalnie na minus.
To są jakieś mutanty, giganty, posklejane z małych wirusów tych
wszystkich dzieci i atakują w jakiś perfidny sposób.
No
myślę sobie, ok, śpijmy, zaśnijmy, rano pójdziemy do lekarza.
Rano
rozkleiliśmy posklejane dzieci (Fela już bez gorączki) i
umówiliśmy się, że Piotr wróci z pracy najszybciej, jak się da i
pójdziemy razem do lekarza. Nasze dzieci kochają chodzić do „pani
doktor”, bo ona daje naklejki. Więc luz.
No i
Piotr zbiegając po schodach, spiesząc się do pracy, potknął się
i teraz czekam już trzecią godzinę, aż wróci ze szpitala po
szyciu łydki. I rentgenie kolana.
Dzieci
położyłam, do pani doktor pójdziemy po drzemce.
Dziś
ostatni spektakl festiwalu i mam nadzieję, że uda mi się na niego
pójść. Jest jesień, wraca do życia przysłowie, że „Człowiek
planuje, dzieci kule noszą”, więc już niczego nie można być
pewną.
Zwłaszcza jak do dzieci dołącza stary.
Byle
do wiosny.
P.S.
Oczywiście jest mi na maksa żal Piotra i będę go teraz pielęgnować
jak prawdziwa kobieta.
P.S.2
Kobiety, 3 października widzimy się na placu teatralnym. Ale
najpierw, od godz. 12.00 zapraszam do Skrzynki na bajki, przy ul.
Gdańskiej 22 na kawę, wodę i miły czas.
P.S.3
Gdy ci się wszystko na łeb wali, idź se pobiegaj.
Eee, gdy ci się wszystko na łeb wali, unieś się na fali :)
OdpowiedzUsuń