Obserwatorzy

środa, 11 listopada 2015

Polska dla wszystkich

Chciałabym, żeby kobiety miały prawo do aborcji. Chciałabym,żeby moja przyjaciółka, która ma dziecko z in vitro nie była notorycznie upokarzana bruzdami na czole, czy loterią podatkową związaną z płaceniem za ten zabieg. Chciałabym różnorodności, bo to moje ulubione słowo.

Jedna z moich przyjaciółek głosowała na PiS. Wyjaśniła mi, dlaczego. Mimo że światopoglądowo też jej do nich daleko, gospodarczo blisko, więc tak zadecydowała. Miała do tego prawo. Na tym też polega różnorodność. Prawie połowa Polaków olała swoje prawo i na wybory nie poszła. Tego akurat nie rozumiem. Ale miała do tego prawo.

Czytam teraz taką  książkę "Ja nie jestem Miriam" Majgull Axelsson. Po liceum przyjęłam zasadę, że już nigdy nie przeczytam książki na temat obozów koncentracyjnych. "Medaliony" i "Inny świat" zryły mi mózg (i jeszcze "Malowany ptak"). Historie z tych lektur wryły mi się w pamięć i podjęłam decyzję, że na temat obozów wiedzy mam dość. Że będę pamiętać. I teraz czytam to. Wspomnienia Miriam, Żydówki, która tak naprawdę jest Maliką, Romką. I do 85. roku życia żyje w kłamstwie. W końcu postanawia wyjawić swój sekret wnuczce i jej wyznanie miesza się z obozową przeszłością. O wojnie, wykluczeniu, o strachu jest ta książka. Majgull nie zostanie moją ulubioną pisarką, ale polecam tę lekturę.

Polacy ochoczo gotują potrawy z najbardziej odjechanych zakątków świata, zwiedzają, poznają, fotografują, opowiadają. A głowie cały czas mentalny schabowy i marsz "Polska dla Polaków". Strasznie bym nie chciała, żeby Polska była tylko dla Polaków. Chciałabym różnorodności.

Różnorodnie to jest u nas na chacie. Wczoraj postanowiłam zrobić sobie wieczorny chill. Nie pisać bajki, wypić wino, przeczytać Elle, pogadać z Piotrem. Dzieci postanowiły inaczej. I tak dały nam w dupę, że do pierwszej biegaliśmy raz do jednej ryczącej, raz do drugiej, a na końcu do obu. Mam nadzieję, że to jakiś rozwojowy skok gigant i na przykład zaczną jutro czytać. Fela zresztą chodzi za nami jak tajny agent, trzyma w łapce książkę i atakuje z hasłem:"czytać". I może słuchać tej samej bajki 15 razy z rzędu.

Poszłam dzisiaj biegać. W końcu po tygodniu zmuszania Piotra do wyznania mi, że przytyłam, zrobił to. I nawet się nie obraziłam. Poszłam biegać i teraz będę codziennie (jasne). Nie no, o wiele lepiej się czuję po tych kilku kilometrach (siedmiu).

I zabrzmię teraz jak egzaltowana kandydatka na miss, ale tak najbardziej, to chciałabym, żeby w Polsce już nigdy nie było wojny. Serio.





.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz