Obserwatorzy

poniedziałek, 7 grudnia 2015

Bajka świąteczna



Dzień z dziećmi. Był bardzo owocny i przyjemny. Stemple okazały się być super prezentem. Dzieci zajęły się stemplowaniem wszystkiego przez dobre pół godziny (babciu - Mikołaju, teraz to "wszystko" pierzesz). W tym czasie napisałam bajkę. Na urodziny dorosłej osoby, co było fajną odmianą, gdyż przed świętami mam głównie zamówienia na bajki dla dzieci (co też jest oczywiście fajne). Poniżej niespodzianka - bajka, dla przyjaciół z Francji, którą publikuję, bo do nich poleci po francusku.

"Wilk Alfred i kuna Valérie mieszkali na francuskiej prowincji. Byli razem bardzo szczęśliwi. Przez cały rok żyli w zgodzie (w miarę), aż przy chodził grudzień i czar pryskał.
- O nie, znowu święta - jęczał wilk.
- No, a co Ci się w tych świętach nie podoba? - pytała kuna.
- Bo wszyscy chodzą tacy poddenerwowani i jest tyle obowiązków - wytłumaczył.  - Nie ma w tym przyjemności. Jest tylko przymus. I jeszcze w ogóle nie ma czasu na miłość - zakończył.

Valérie pomyślała sobie, że w ogóle Alfreda nie rozumie. Dla niej tradycja związana z przygotowywaniem potraw na wigilię, kupowaniem prezentów, sprzątaniem całego domu przed uroczystą kolacją, to była sama przyjemność.

- Alfred. Poćwicz ze mną jogę - zaproponowała. - Wyluzujesz się.
- Ha, ha, ha. Dobry żart. Chcę mieć jeszcze sprawny kręgosłup przez kilka lat - powiedział wilk i zmienił kanał w telewizorze.
Kuna postanowiła zrobić podstęp. Zawołała Alfreda, żeby niby pomógł jej przy sprzątaniu pokoju, a tak naprawdę przeprowadziła z nim lekcję jogi.

Wilk oddychał głęboko, zginał się, rozciągał i robił to wszystko w ciszy. Po tym zadaniu był  wyciszony i spokojny.
- Valérie, co ty mi zrobiłaś? - zapytał.
- Nic - odpowiedziała zadowolona.
Jasne, nic - pomyślał Alfred. - Zawsze mówi nic, jak jest „coś”. Ale najważniejsze, że dobrze się czuję.

Wilk jeszcze trochę narzekał na święta. Na przykład, że tyle czasu trzeba przygotowywać jedzenie.
- Ale Alfredzie, przecież potem lubisz to jeść, prawda? - zapytała Valérie.
- No tak - stwierdził wilk.
- A ja bardzo chcę, żeby nam to smakowało, więc wkładam w to serce. Pomóż mi może lepić pierogi. Będzie szybciej - zachęciła .
Wilk uznał, że to rzeczywiście dobry pomysł. Poza tym wałkowanie ciasta wydało mu się bardzo erotyczne. Nabrał ochoty na igraszki. Kuna zresztą też. Nawet nie wyszli z kuchni. W bardzo dobrych nastrojach skończyli lepienie i jeszcze ugotowali barszcz.

Do kolacji wigilijnej Alfred siadał spokojny, wyciszony i w ogóle nie zdenerwowany. Kuna wyglądała bardzo elegancko i błyszczały jej się oczy.
- Valérie! To dziwne, ale te święta są naprawdę wspaniałe! Przygotowaliśmy je razem, mieliśmy czas na miłe rzeczy i jeszcze sprytnie sprawiłaś, że ćwiczyłem jogę! ( - He, he, przejrzałem Cię - pomyślał cwanie Alfred. - Wiem, że to była joga).
Valérie uśmiechnęła się do wilka i wręczyła mu prezent. To była cała dyskografia Zbigniewa Wodeckiego.
Alfred się bardzo ucieszył.

Jak się można domyśleć, ta wigilia odbyła się bez kolęd"

2 komentarze: