Obserwatorzy

niedziela, 6 grudnia 2015

Mikołajki i problemy metrażowe

Mikołajki. Ostatnie mikołajki, kiedy nasze dzieci nie trybią, że w ten dzień dostaje się prezenty, że trzeba czyścić buty i że się ich potem wypełnionych podarunkami szuka. Ale spoko, mikołaj u nas był. Przyniósł im po koniu (maskotce). U mojej mamy Mikołaj zostawił dla nich pisaki i stemple.
Nasza chata ma 47 m kw. By zyskać dodatkowy pokój, kuchnię zrobiliśmy w salonie (duże słowo). Życie głównie kręci się w tym salonie właśnie. Nasze (dorosłych) i dzieci. Rodzinne życie. Więc codziennie rozsypane są tu klocki, takie tekturowe pudełka, które można ułożyć w piramidę, albo złożyć jedno w drugie (wtedy nie zajmują dużo miejsca), miliard książeczek z bajkami i kilka pluszaków. I zawsze, jak ten syf zaczyna się tu piętrzyć, niczym fala tsunami, huragan, lawina, katastrofa po prostu, to myślę sobie: "ZEN, wszyscy tak mają, olej, nie patrz, zostaw, nie ma tego, luz". Ale po chwili naprawdę wiem, że to jest, widzę to, potykam się o to, no nie da się nie widzieć, więc sprzątam. I tak kilka razy na dzień, bo one to ciągle robią na nowo. Minimalizm to mój ukochany nurt teraz i najchętniej wszystko bym wyrzuciła. Wszystko.
Zmierzam do tego, że za chwilę  Boże Narodzenie i gwiazdor, potem Wielkanoc i zając, potem urodziny, imieniny, dzień dziecka, ciągle pretekst do kupowania rzeczy. A ja ich w chacie nie zmieszczę. No nie zmieszczę, będę się potykać o te pisaki teraz i stemple, już się potykałam dzisiaj.
Co się robi z tymi wszystkimi rzeczami? Małe dziewczynki mają miliardy laleczek, figurek, królowych lodu, petschopów, monster high, tęczowych kucy i innych. Rodzice, gdzie wy to mieścicie? Co z tym robicie? Po co to w ogóle jest? Te wszystkie prezenty dla dzieci, to marnowanie hajsu i środowiska. I miejsca w chacie. A dzieci i tak się z nich nie cieszą za długo z moich obserwacji.
Może by tak kupować żarcie? Się zje i po kłopocie. Albo zbierać na podróż?
Nie będę chodziła do sklepów. Tylko po jajka i mleko i chleb.


4 komentarze:

  1. Znajoma wprowadziła zasadę, że zamiast kilku prezentów rodzina się składa i kupują jeden porządny prezent i mimo początkowych buntów rodziny udało się to realizować przynajmniej do 7 roku dziecka. Może to jest jakieś rozwiązanie? Na pewno będzie potrzebna konsekwencja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie to jest super pomysł, dzięki !

      Usuń
  2. My mowimy zeby nie kupowac zabawek, bo ma i podpowiadamy co by nam sie przydalo - np kombinezon na zime. dziala!

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja akurat Cię rozumiem z tym wymyślaniem zabaw - bo mój mąż jest totalnym antytalenciem, a dziewczynki są spragnione ojcowskiej uwagi (żona też). Ja też szczepiłam na pneumo, zerknij na tę stronę http://szczepimy.com.pl/pneumokoki/szczepienia/

    OdpowiedzUsuń