Położyłam je. Śpiewają piosenki, gadają (w swoim języku), a co jakiś czas wydają dziwne jęki. Jęki buntu, że nie chcą leżeć. A ja wiem, że południe, to pora drzemki w żłobie i będę się tego trzymać.
Zwłaszcza po takim poranku jak dziś. Dwa razy wylanych sikach z nocnika, rozrzuceniu kanapek (oczywiście masłem do dołu), Feli walenia czołem o podłogę. O, teraz Fela wydaje jęki diabła, czyli jest szansa, że wkrótce zaśnie.
Na godz. 14 idę do pracy. Mam dziś ostatnie spotkanie dzikiej kuchni. Będzie komplet osób i będzie super. Przychodzi dziennikarka z Miast Kobiet, żeby zrobić o nas reportaż. Muszę dziś jeszcze poprawić wniosek do miasta, napisać sprawozdanie po wystawie i bajkę. Jak ma się bliźniaki na chacie, to nie powinno się pracować. Jeszcze tydzień bez żłoba nas czeka, bo w następną środę szczepimy je na pneumokoki (ortodokski antyszczepionkowe, nie linczujcie mnie za to) i one musza być zdrowe. A starzy, niestety, często oddają chore dzieci (Klara miała przez to dwa razy zapalenie spojówek), więc nie chcemy ryzykować.
Stwierdzam, że nie umiem się bawić z dziećmi. Piotrek jest mega utalentowany w tym temacie, a ja nie. Ja mogę czytać bajki, przytulać, ale nie umiem się bawić. Macie też to? Myślałam, że jak one dwie, to się same będą bawić. Tzn. razem. Ale nie. Gdy tylko siadam do pracy przy nich, to natychmiast są przy mnie i chcą robić to samo. Tym samym pisakiem, w tym samym zeszycie. To jest w sumie słodkie, jak bardzo mnie naśladują. Kremują sobie buzie (sudocremem), uwielbiają, gdy smaruję im usta przed wyjściem na dwór. No, ale z zabawami jest krucho. Spacery super, ale zabaw nie znam. W plażę znam. Że się leży.
To podobnie, jak z gotowaniem Że codziennie trzeba wymyślić jakiś obiad. To jest jakiś obłęd z tymi obiadami. Tu też Piotrek wygrywa.
Dlatego żłobek jest super. Bo tam są panie, które z dziećmi malują, bawią się w pociąg i inne. I gotują zbilansowane jedzenia, więc moje dzieci mają wszystko to, czego im trzeba.
A jak jest taki tydzień, że one chodzą rzeczywiście przez cały do żłobka, a ja pracuję, to w piątek już jestem tak stęskniona za spędzeniem z nimi całego dnia, że nie mogę się doczekać soboty.
Macie też tak? Miejcie z tymi zabawami.
Nie dość, że nie umiem tych zabaw, to jeszcze nie lubie.
OdpowiedzUsuńNie umiem i nie rozumiem i szybko się irytuję. Amen :)
OdpowiedzUsuń