Obserwatorzy

poniedziałek, 2 maja 2016

Majówka, jeszcze tylko jeden dzień

Majówka dzień trzeci. Mam wrażenie, że my też je powoli męczymy. Że już chętnie poszłyby do żłobka, do swoich ziomków, na zabawy.

Dziś rano, jak zwykle wstały o 7 poprosiły o mleko, nocnik i ciuchy. Potem zjedliśmy śniadanie. Przy tym wszystkim jest strasznie dużo biegania, one ciągle zdejmują spodnie, pieluchy, trzeba im to w kółko zakładać, potem afera o kredki, puzzle, klocki i kartkę. I w końcu, jak widzę, że ojciec siedzi z gazetką i pije kawę, no to ja też sobie kawę robię, biorę książkę o romansie i kładę się do łóżka poczytać. Oczywiście nie zostawiam ich tak ot tak, tylko z kolorowankami, zaostrzonymi kredkami z porządkiem na ich stoliczku. W ich pokoju (to rzadkość świata, że one się tam bawią).

Więc leżę i czytam, stronę czytam, i nagle jest. Stoi przy mnie i się gapi. I gapi i gapi, więc pytam, co chce? A nic tak se przyszła, bo rysowanie ją znudziło i u mamy lepiej. No to mówię, wskakuj tu Klara pod kołdrę, weź książkę razem poczytamy. Ale nie. Za okulary me na szafce nocnej leżące chwyta, bo ja krótkowidz, więc do czytania nie wkładam. Mówię, że nie wolno, ona ciągnie, szarpanina się wywiązuje i w końcu ona, buch, pada na szafkę, kawę strąca, kawa na łóżku, książce (sory Rychu, odkupie Ci), ścianie, pościeli. Wiec wstaję, to wszystko zmywam, zdejmuję, ścieram. Ta wróciła rysować. Uporałam się z tym syfem, już nie kładę prześcieradła, jeszcze jedną próbę czytelniczą podejmuje, okulary zdejmuję, moszczę się, czytam. 

Nagle jest. Druga, to samo się powtarza. Bez kawy, bo odpuszczam, ale za okulary ciągnie. Fela, mówię, nie wolno, ta mi się śmieje w twarz i ciągnie za uszko. W końcu pasuje, prycha, wychodzi. 

I w końcu dwie wpadają, z jedną kartką, aha, mówię, afera będzie. I jest, o tę kartkę, bo jedna drugiej wyrwała i ryczą i drą się, więc ja już nie mogę, wyskakuję z tego łóżka koc po drodze porywam, na balkon idę, pierdolę. Ojca po drodze mijam, on sobie w spokoju noga nogę, przez telefon rozmawia.



Teraz cisza, śpią. Czekamy na przyjaciół, co w drodze z północy na południe na obiad wpadną. A potem na grilla jedziemy. Z nimi. Z dziećmi. Kochanymi, słodkimi dziewczynkami. 
Ciekawe jak smakują dziewczynki z grilla?

Gdy dzieci śpią, matki siedzą i patrzą.I palą.



fot. Sławek Janicki

1 komentarz:

  1. O jak ja cie rozumiem....moje się jeszcze nie kłócą ze sobą ale i tak ogarnięcia dwójki to wyczyn.

    OdpowiedzUsuń