Obserwatorzy
środa, 22 lipca 2015
Szpital
Jesteśmy z Felą w szpitalu. Padła dziewczynka i śpi już dwie godziny. A wszystko dopiero przed nami. Leżymy na kardiologii, bo na neurologii nie ma miejsc. Fela ma założony holter (albo cholter). Wszystko, co będę jej robić -karmić, przewijać - muszę notować na specjalnej karcie. Takiego mini bloga sobie tu z panią pielęgniarką założyłam. Pani pielęgniarka. Jest ich tu kilka. Wszystkie są totalnie miłe. Zaprawione w boju i taka Fela to dla nich małe miki. Co nie znaczy, że traktują ją z lekceważeniem. Że histeryczka,szantażystka oddechowa, świrantka. One są z kardiologii. My tu leżymy, bo na neurologii nie ma miejsc. Inne dzieci leżą tu,bo mają chore serce. Chciałam napisać, że w tym pełnym empatii i profesjonalizmu podejściu da się usłyszeć miedzy wierszami narzekanie na pracę. Takie wiecie: Jezu, jeszcze cztery godziny, ile jeszcze tych przyjęć, dużo tam na dole jeszcze ludzi? Ale im akurat to wybaczam. Tak samo położnym. Położne to mają dopiero przejebane. Stado hormonalnych wariatek na oddziale (mogę tak pisać, bo sama byłam). Pełne bólu, niepokoju, strachu i łez. No dobra, też euforii i radości. Wiadomo,rodzisz dziecko/dzieci, to się cieszysz, że wreszcie,że koniec, że poród za Tobą. Ale to dopiero początek. To spada Ci na łeb,że ten mały/ mała /mali/małe obok Ciebie to nie dzieci sąsiadki czy siostry tylko Twoje. I od teraz sprawujesz nad nim pieczę. A nad Tobą kto będzie sprawował? No położna. Przez tych kilka krótkich dni. Położne, jesteście moimi bohaterkami.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz