Obserwatorzy

środa, 6 lipca 2016

Wakacje rozpoczęte

    Mimo że nie zapaliłam świeczki, żeby mnie uziemiła i sprawiła, bym poczuła, że wylądowałam (parafraza cytatu z pewnego bloga, który przy okazji każdego zamieszczanego na nim wywiadu uświadamia mi, jaka jestem banalna), wylądowałam.

    Wczoraj chwilę po 22.00 dojechaliśmy do Sanoka. 
    Ostatecznie z domu wyruszyliśmy około południa, bo jeszcze rano kończyłam bajkę, którą dzień wcześniej zamówiła u mnie koleżanka no i dopiero rano zaczęliśmy się pakować. Wzięliśmy wszystko łącznie z hamakiem, materacykami do pływania dla dzieci, moim całym warsztatem bajkowym (i dobrze, bo w drodze dostałam zamówienie na bajkę na ślub), ale np. nie zabrałam butów pełnych oprócz takich w góry, (a dziś np. cały dzień leje).

    No więc tradycyjnie mało praktycznie przygotowani na trzytygodniowe wakacje wyruszyliśmy.
    Pierwszą część podróży jechaliśmy autostradą i nawet tym przedłużeniem aż do Piotrkowa Trybunalskiego, a potem, od świętokrzyskiego przez podkarpackie, wybraliśmy drogi wojewódzkie. Czyli zadupiami.

    Świętokrzyskiem co chwilę rzucałam w zachwycie: - Jezu, jak tu pięknie, jak nie w Polsce, aż ostatecznie uznałam, że w Polsce jest właśnie pięknie. Jak w Polsce.
    Na Podkarpaciu jeździliśmy już chyba właściwie drogami osiedlowymi i w pewnym momencie miałam wrażenie, że podjechaliśmy pod górski szlak i tylko przez brak napędu na cztery koła zdecydowaliśmy, że zawracamy do jakiejś drogi bardziej głównej. 
    Pięknie tam było. 
    Jak będziecie jechać kiedyś z Sanoka do Kielc, to wybierzcie drogę przez Krosno, Frysztak i Wiśniową. Ale jak będziecie jechać np. z Bydgoszczy na południe, to tego nie róbcie, bo na tym odcinku jest już się naprawdę bardzo zmęczonym. No my tak zrobiliśmy i na szczęście żyjemy. 
    Były sarny, mokradła, jeziora i góry. 

    A przed Paradyżem widzieliśmy połamany totalnie las, ścięty przez trąbę powietrzną, jak kilka lat temu Stara Rzeka w Borach Tucholskich. Tam nam się płakać zachciało, taki widok straszny.

    W końcu jesteśmy. Niebo w nocy było tak czyste, że było widać chyba wszystkie gwiazdy wszechświata, a powietrze tak rześkie, że żal było palić fajki. No, ale jedną spaliłam. I dziś od rana patrzę na góry na horyzoncie i cieszę się tym, że tu jestem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz