Fela charczy jak stary żul, a Klara walczy z gorączką. Wczoraj
wieczorem przełożyłam Klarę do naszego łóżka w sypialni z obawy, że swym płaczem
obudzi Felkę. Uspokoiła się w moich ramionach, dostała syrop na zbicie temperatury
(zbyt wysokiej). Wróciłam do pokoju, zasiadłam przy stole do swojej pisaniny i
poprosiłam Piotra, by zerknął, czy Klara śpi, bo jak nie, to zaraz spadnie z
łóżka. I nagle Klara w za dużej piżamie, ze smoczkiem w ustach, trzymając misia
pod pachą, wtargnęła do pokoju. Wdrapała się na moje kolana, wyjęła smoczek i
zaczęła mi coś opowiadać. Przesłodki ten dzieciak jest. Fela oczywiście też.
Felka obudziła się i tak, bo katar zakleił jej dziurki w nosie i nie mogła
oddychać. Zaczęła płakać i gdy weszłam do pokoju, siedziała w śpiworku i z całej siły
przytulając misia do twarzy (myślę, że w ten sposób wycierała sobie nos), coś mi opowiadała.
Poszły do żłobka i już wróciły. Gorączka, katar, kaszel –
pani doktor orzekła, że dzieci zaatakował wirus. Jutro idziemy do kontroli. Mam
pewien problem, gdy moje dzieci chorują. Mianowicie wpadam w panikę, histerię
i płaczę, gdy tylko słupek rtęci przekracza 38 stopni. A jeszcze, jak dochodzą
do tego drgawki (Klarze doszły wczoraj i przedwczoraj, wieczorem oczywiście, bo
wieczorem dzieją się zwykle najfajniejsze rzeczy, ale i najstraszniejsze), to
ja już mogę tylko zadzwonić po pogotowie. Nie mam w ogóle zimnej krwi. Macie
jakieś rady? To mija? Czy można jakoś opanować ten strach? To jest naprawdę
straszne, bo myślę, że chorób podobnych przede mną miliony, a ja się zachowuje
jak ostatnia histeryczka. Myślę od razu o najgorszym. Jak dziś przy śniadaniu
dzieci nie wkuwały widelców w parówki, tylko siedziały jak te łosie i nie wiedziały,
po co im ten sprzęt, to od razu pomyślałam, że cofają się w rozwoju, czyli mają
pneumokoki. To w ogóle nie jest śmieszne, bo ja naprawdę tak pomyślałam.
Mieliśmy je zaszczepić na to jutro, ale nie pójdziemy, bo są chore.
Teraz to jest naprawdę prawdziwa dorosłość.
Oesu jestem przodującą komentatorką. Dziś Lekek też chory. Bez gorączki. Ma nową sprawność harcerską-puszcza bańki nosem. I też jest łosiem. Też dostała parówę dziś, bo to taki pewniak śniadaniowy, to próbowała nią wykręcić śrubkę...
OdpowiedzUsuńI jak tam Lelek dzisiaj? Puszi zaczęła kaszleć, ale skończyła gorączkę. Marudzą z Wróbim, wystawiając naszą cierpliwość na próbę, ale mamy jej dla nich nieskończenie wiele (chyba). Do żłoba wrócą najwcześniej w poniedziałek. Ty się nie dziw, że Lelek myśli, że wszystko jest śrubokrętem, skoro to jej ulubiona zabawka. Lofff
UsuńDoma, dzieci polegają (m.in.) na tym, że chorują; zawsze w nieodpowiednim (dla rodziców) momencie. Ale - większość życia są ZDROWE!!! trzymam kciuki, by znów Klara i Fela były zdrowe :)
OdpowiedzUsuń:) .. no cóż.. musisz wyleczyć je kilkakrotnie żeby zdobyć wiarę w to , że umiesz to robić. Byle żeby nie ulec srylionom ciotek z dobrymi radami.. jedna, dwie wystarczy. U nas dwóch drabów zmieniło otoczenie.. 6-latek w szkole i tu póki co jest ok.. 3-latek w przedszkolu - dramat.. poranne bitwy o przedszkole i popołudniowe rozmowy typu.. Jak było w przedszkolu - Dobrze.. Zjadłeś obiad - tak. Bawileś się z dziećmi - taaaaak i mam nową koleżankę ;)))).. po chwili sam od siebie - Ale jutro nie pojdę do przedszkola :))) Kłaniam się ;)
OdpowiedzUsuńAkurat wolę opierać się na ciotecznych radach, niż na farmakologii. Trzymam kciuki za aklimatyzację trzylata w przedszkolu, pozdro :)
UsuńPrzy naszej trójce nauczyliśmy się wiele. Przede wszystkim nie panikować. Wirus są paskudne, ale antybiotyk nie pomoże, więc trzeba ulżyć symptomom i tyle. Czekać, aż organizm się upora.
OdpowiedzUsuńDziecko potrzebuje rodzica skały, kiedy jest totalnie chore. I to pomaga. To nie brake empatii :) Emil i ja mieliśmy zajebiste szczęście poznać fajnych lekarzy po drodze. Teraz, kiedy dziecko ma super wysoką temperature, trzęsie się i rzyga Paracetamolem, zaczynamy od chłodnej kąpieli - takie trochę ekstremum, ale działa. Jak temperatura, to nie przegrzewać. Syropy są o dupę roztrzaskać. Jak jedno zachoruje, to reszta na pewno będzie chora. Dzieci są w stanie skoczyć z bardzo zdrowego na superchory level i na odwròt w kilka godzin nawet. Szkoda nerwòw na to. Chociaż tak naprawdę do chorych dzieci nie da się przyzwyczaić. Można się nauczyć okiełznać emocje.
Piotr jest właśnie skała, jak dzieci chore i mnie to wkurzało, że on taki nieczuły i twardy. Ale teraz szanuje to i wiem, że tak trzeba. Dziś byliśmy na drugiej kontroli i lekarka nawet nie zerknęła w historię choroby dzieci, Feli nie zbadała (bo ta ryczała) i dała jej antybiotyk na gardło i steryd na pryszcze na brodzie (które są od śliny). Szczęka mi do butów opadła na jej profesjonalizm. Nie kupiłam tych gówien, bo jestem Twojego zdania na temat antybiotyków. Pani doktor się związki frazeologiczne pomyliły na "do wiedzenia" i powiedziała (gdy poinformowałam ją, że nie kupie tego syropu), że antybiotyk to lepsze zło. No lepsze, najlepsze. Kiss
UsuńPrzy naszej trójce nauczyliśmy się wiele. Przede wszystkim nie panikować. Wirus są paskudne, ale antybiotyk nie pomoże, więc trzeba ulżyć symptomom i tyle. Czekać, aż organizm się upora.
OdpowiedzUsuńDziecko potrzebuje rodzica skały, kiedy jest totalnie chore. I to pomaga. To nie brake empatii :) Emil i ja mieliśmy zajebiste szczęście poznać fajnych lekarzy po drodze. Teraz, kiedy dziecko ma super wysoką temperature, trzęsie się i rzyga Paracetamolem, zaczynamy od chłodnej kąpieli - takie trochę ekstremum, ale działa. Jak temperatura, to nie przegrzewać. Syropy są o dupę roztrzaskać. Jak jedno zachoruje, to reszta na pewno będzie chora. Dzieci są w stanie skoczyć z bardzo zdrowego na superchory level i na odwròt w kilka godzin nawet. Szkoda nerwòw na to. Chociaż tak naprawdę do chorych dzieci nie da się przyzwyczaić. Można się nauczyć okiełznać emocje.
Fajnie napisane
OdpowiedzUsuńChore dzieci w domu to czasami prawdziwe nieszczęście. Człowiek robi wszystko, aby im ulżyć i zbić gorączkę jak najszybciej. Jak zapobiegać gorączce dowiedziałam się z https://radioklinika.pl/goraczka-u-dzieci-nie-lekcewazmy i wiem, że nie wolno jej lekceważyć. Ważne aby dzieciaki doszły jak najszybciej do zdrowia.
OdpowiedzUsuń