Obserwatorzy

piątek, 11 września 2015

Kryzys matki

Zasnęły. Mam dziś wolne, bo swoje sprawy załatwia Piotr. Dobrze, nich ma tysiące, miliony, miliardy swoich spraw. Zostałam z dziećmi. Chorymi. Chodzą po chacie we dwie, ruska mafia na nie mówimy (nie wiem, czy to poprawnie politycznie). Jak tylko zobaczą, że jem coś, np. śniadanie, w sekundę są koło mnie. I jęczą, i ryczą i coraz bardziej się rozkręcają - szybciej, matka, zapierdalaj z tą kanapką, no już! Robię, różne rodzaje, proszę, córki, jedzcie i bierzcie, z pasztetem z soczewicy? Nie? Z dżemem malinowym? Tak? Wspaniale. Nagle wypluwają, bo spragnione: Wody daj, matka, szybciej! Proszę! Po jedzeniu zabawy: baw się z nami, no baw! Więc się bawię! Kredki, pisaki, kartki - ok, bawią się. Biorę swój zeszyt, swój pisak i już ta banda na mnie siedzi, pisaka wyrywa, zeszyt ciągnie. Kładę je. Falstart, za wcześnie. Ryczą, wyjmuję, bawię się. Jedzenie daję. Kasza jaglana z brokułem. Nie! Żurawiny? Nie! Jezu, co chcecie? Banana. Dobra. I słodkie płatki. Dobra, chuj, że słodkie, jedzcie w ciszy, córeczki. Ok, zabawa. Widzę zmęczenie (hura!). Po drodze dwie kupy, ok, zmienione. Idą spać. Śpią. Słyszę jęki z ich pokoju, ale nie reaguję. Piszę. Rosół gotuję, pierwszy w życiu. Przyjaciółka, co je według pięciu przemian chińskich, doradziła. Gotuję według jednej przemiany, swojej przemiany, w gotującą rosół matkę. Z woła miał być. Nie mam woła, wieprza, bo nie jem. Z kury gotuję, ekologicznej wesołej kurki, siak owak martwej. Klarowny wychodzi. Piotr powiedział, jak zrobić, tak więc robię. Jadę do Lidla na zakupy w ramach mojej drzemki, bo ojciec wstąpił do domu na rosół. Po makaron jadę. I inne. Dziś wieczorem spotykam się z koleżanką ze studiów i już odliczam sekundy. Anka, o 19. Obudziły się, więc lecę.

9 komentarzy:

  1. Najładniejszy pisarsko wpis, choć o kryzysie. Najs.

    OdpowiedzUsuń
  2. Najładniejszy pisarsko wpis, choć o kryzysie. Najs.

    OdpowiedzUsuń
  3. Te kurki to sciema jest, tak samo jak wesole jajka, tezzem wierzyl, azzem zaczal czytac badania.pozdr!

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam o 23 z dużym hakiem, zryta znojem dnia codziennego, po pracy, zakupach, kąpaniu, karmieniu, bajek przeczytaniu, uśpieniu, przygotowaniu tysiąca kanapek dla wszystkich i we wszystkich wariantach i.... uśmiałam się. Dzięki, serio! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam o 23 z dużym hakiem, zryta znojem dnia codziennego, po pracy, zakupach, kąpaniu, karmieniu, bajek przeczytaniu, uśpieniu, przygotowaniu tysiąca kanapek dla wszystkich i we wszystkich wariantach i.... uśmiałam się. Dzięki, serio! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam o 23 z dużym hakiem, zryta znojem dnia codziennego, po pracy, zakupach, kąpaniu, karmieniu, bajek przeczytaniu, uśpieniu, przygotowaniu tysiąca kanapek dla wszystkich i we wszystkich wariantach i.... uśmiałam się. Dzięki, serio! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. O rany, a czemu to aż 3 razy wskoczyło? Aż takiego parcia nie mam ;)

    OdpowiedzUsuń