Obserwatorzy

niedziela, 13 września 2015

Wisła w Kozielcu

To był jakiś szalenie długi weekend. Może dlatego, że piątek miałam "wolny"? "Wolny". Wczoraj poszłam do Orła (kina Orzeł) na Performera. Czytałam w Wysokich Obcasach wywiad z Oskarem Dawickim, bohaterem filmu i nim zachęcona (http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53668,18364958,frapujaca-plesn.html) poszłam. Fabuła, w którą wplecione są performance (akcje performatywne?) jest o tym (m.in.), jak ciężko wycenić taką sztukę i jak bardzo się nią żyje, jak się performerem jest. No w każdym razie film polecam, zwłaszcza tym, co się na performance'ach nie znają, bo ma on, moim zdaniem, walor edukacyjny w temacie.
Jezu, mam dziś spadek intelektu na maksa. Byliśmy po południu w Kozielcu na spacerze, na Wisłę popatrzeć i weszliśmy na podwieczorek do znajomych. I im powiedziałam, że byłam wczoraj na Prowokatorze.
Piękny Kozielec. Kiedyś przejeżdżałam tamtędy podczas wycieczki rowerowej w ramach Kultury na świeżym. Czarny szlak biegł kozielską drogą i nagle zobaczyliśmy na niej zasieki. Płot, gałęzie, chaszcze. Tak nas to rozeźliło, że zdemolowaliśmy ten "zakaz wjazdu" i przedostaliśmy się na ciąg dalszy trasy. To było trzy lata temu. Nasz dzisiejszy gospodarz powiedział nam, że teraz właściciel tego terenu zrobił wielki płot, zalał betonem i nie ma opcji na przejazd. Jest to o tyle ciekawe, że koleś kupił sobie działkę i gmina sprzedała mu z fragmentem drogi no i tego czarnego szlaku. I nic się nie da z tym zrobić. No w każdym razie fajnie było posiedzieć na tarasie, z widokiem na rzekę, pogawędzić i pośmiać się z dzieci (i z dziećmi). Pewnie fajnie pisałoby się bajki w takim miejscu. Dobranoc.

Klarę obcięło, ale winorośl jest cała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz