Byłam wczoraj w teatrze (Polskim w Bydgoszczy) na premierze Swarki. Ciekawy temat: Rzeź Wołyńska, konflikty polsko-ukraińskie na Wołyniu i Galicji Wschodniej. Temat mi o tyle bliski, że odkąd eksploruje Bieszczady, za każdym razem, gdy w nich jestem, odwiedzam wsie, których już nie ma, w których zostały tylko ślady, stare sady i tablice opisujące, co się nich znajdowało (wspominałam o tym w poście Sine Wiry). Spektakl nie sięga po akcję "Wisła", wymierzoną w UPA i OUN przez polskich komunistów. To historyczny krok dalej od treści Swarki. Twórcy Swarki próbują dociec, co się stało, że nagle polsko-ukraińscy przyjaciele, sąsiedzi, stali się wrogami. Po akcji Wisła nie ma już Bojków, Łemków, Ukraińców. Nie ma Sianek, Beniowej i Łopienki. Akcja wymierzona w UPA wali w cywilów, wypędzanych, mordowanych, niewinnych. Spektakl jest bardzo publicystyczny. Jest w nim dużo zapisów filmowych z wywiadów przeprowadzanych z Polakami i Ukraińcami pamiętającymi rzeź. Taka teatralizowana lekcja historii. Nordost też był publicystyczny, ale po nim przez tydzień nie mogłam się otrząsnąć. Wszystko staje się projektem, tworzone jest w ramach programów. Może teatr musi dzisiaj tak wyglądać? Edukacyjny i synkretyczny jeśli chodzi o gatunki. No nie wiem. Fajnie, że gra tam Beata Bandurska i nowy koleś Michał Wanio (świetnie zagrał, fajna rola). I Grzegorz Artman, który ma moc, którą rzadko dziś emanuje aktor. Bardziej aktorki. Te dojrzałe. (I jest mega laskiem). Warto to zobaczyć, bo twórcy włożyli dużo pracy, żeby wybrać z milionów zapisków, notatek jakieś kompendium i zrobić z tego spektakl. To się na pewno powiodło. Aha, jeszcze jeden wątek mnie zaciekawił. Zdjęcie czwórki dzieci powieszonych na drzewie i owiniętych drutem kolczastym. Fotografia ta ilustrowała okropności wojny, krwawej działalności UPA (taka tortura nazywała się wianek) i przez lata publikowana była jako ilustracja wojennych mordów. Okazało się, że na zdjęciu jest czwórka dzieci, które ich obłąkana mama - Marianna Dolińska - powiesiła 11 grudnia 1923 roku pod Radomiem. A ten drut kolczasty zaciśnięty wokół dzieci to załamanie na fotografii, które zrobiło się z biegiem lat. Fotografia jest doskonałym narzędziem manipulacji.
Wróciłam do domu i okazało się, że dzieci z trudem zasnęły. Budziły się co pół godziny z katarem i kaszlem gigantem. Nie wierzyłam w żłobkowe historie na temat chorób. Zwracam honor koleżankom matkom i kolegom ojcom. Poszły do żłoba i przywlekły coś, bo wszyscy smarkamy i czujemy się źle. Ale one najbiedniejsze, takie małe, nie umieją jeszcze dmuchać w chusteczkę.
Gdy wróciłam do chaty, Piotr prasował. Przypomniało mi się zdanie pani kierowniczki żłobka, super babki, która dużo gada, że ona dzień wcześniej obchodziła 25.lecie ślubu i gdyby miała cofnąć czas, wybrałaby tak samo. - To piękne słowa - pomyślałam, po czym ona dodała, że jej chłop bardzo w domu pomagał. Cały czas zastanawiam się, ile jeszcze wody w rzece upłynie, zanim kobiety zorientują się, że to nie jest ich wrodzony obowiązek zajmowanie się dziećmi i chatą. "Mąż mi pomagał", no błagam. Czy ktoś słyszał kiedyś mężczyznę, który wypowiada takie zdanie: Dobrą mam żonę, bo mi pomaga w domu? Najfajniejsze było to, że jak wyszliśmy ze żłobka, to Piotrek zwrócił na to zdanie uwagę: - Słyszałaś, co ona powiedziała? "Mąż jej pomagał"! Co za hasło.
No to stwierdzam, że ja chyba też dobrze wybrałam. Idę leżeć, póki małe na drzemce.
a moj mowi ze pomagam :)
OdpowiedzUsuńWspaniały! :) Ja też pomagam.
UsuńDominika, że rzucę frazesem - to Ci konkubenta pozazdrościć można. Ja się życie całe buntowałam, że za faceta nic w domu robić nie będę, a wylądowałam jak miliony innych kobiet, z kaleką, któremu mama majtki kupuje (do dziś), lodówka zawsze w jego rodzinnym domu pełna (on myśli chyba że lodówka to produkuje), zawsze miał uprane i wsadzone na miejsce do szafki - teraz jak raz spróbował zrobić pranie to moje białe bluzki wylądowały z jego czerwonym ręcznikiem...
OdpowiedzUsuńI nic człowieku nie zrobisz, bo dla niego te gacie nieuprane to jak dla mnie fizyka kwantowa.
Tym bardziej tobie gratuluję i po cichu sobie wzdycham nad własnym losem. A jeśli czyta to matka jakiegoś chłopca - to mam nadzieję, ze dziewczyny wiecie co robić, a raczej czego za nich nie robić!
Trzymam kciuki, żeby jednak nauczył się prać te gacie ;)
UsuńTa historia o fotografii powieszonych dzieci, owiniętych drutem kolczastym, i ta refleksja o manipulowaniu przekazem, w tym obrazem - to jest idealny komentarz do tego, co pisałaś wcześniej, o zdjęciu chłopca na plaży jako też o symbolu pewnej sytuacji. Nie chodzi o to, że uważam zdjęcia chłopca na plaży za manipulację, tylko o to, że się czyta, ogląda, dyskutuje, i w sumie nie wiadomo do końca o czym, czyli - jak to wszystko wygląda. Jak z tymi obozami dla uchodźców, zamieszkami, wyrzucaniem kanapek... Trudne to wszystko. Trudno rozsądek zachować, krytycyzm, trudno nie popaść w szufladkowanie i podziały (nieustannie ich doświadczam, gdy temat wypływa w rozmowach).
OdpowiedzUsuńCo do pomagania w domu - też mnie to określenie wkurza (pomaga w domu, pomaga przy dziecku - wtf?!). Mój mąż szczęśliwie codziennie gotuje, co rano z psem wychodzi, zakupy robi, niestety ma tę wadę, że nie sprząta, a wręcz na odwrót - bałagani nieustannie, a ja pedantka, więc mnie do białej gorączki doprowadza. Ale liczę, że jeszcze i tu wyjdziemy na prostą. I jestem pewna, że nie będzie się migał od ojcowskich obowiązków, na dzień dzisiejszy ustalone, że kąpie ;) To wielkie osiągnięcie kultury europejskiej, to równouprawnienie. To tak, żeby zapętlić wątek i wrócić do początku komentarza, bez zbędnych dodatków, tak ogólnie ku refleksji kulturoznawczej.
Pozdrawiam i pisz, pisz!
Helga
Wiedziałam, Helga, że wyniuchasz ten ukryty komentarz do postu sprzed dnia. Tak, nie jest to łatwy temat i jednoznaczny. Co do podziałów domowych obowiązków to po urodzeniu dojdzie jeszcze chwalenie przez wszystkich ojca dziecku, jaki est cudowny, pomocny i świetnie sobie radzi, a Ty masz wdrukowane te umiejętności, więc Tobie pochwała się nie należy. Chwalcie matki! Kiss
OdpowiedzUsuńDobry post.
OdpowiedzUsuńDobry post.
OdpowiedzUsuńDobry post.
OdpowiedzUsuń