Czterdziesty post. Jestem pewna, że gdybym zarabiała na tym blogu i musiała tutaj coś pisać, to już by go nie było. Najwięcej motywacji dają mi Wasze komentarze - oczywiście nie tu, bo tu ich jak kot napłakał (weźcie komentujcie, taki apel od razu) - na fejsie, Wasze wiadomości, od osób znanych mi, ale też obcych, choć gdzieś tam bliskich, bo, jak się okazuje, czają bazę. Generalnie jest dużo osób, które czają moją bazę i same mają podobną. Bloga mego czytają zapewne też Ci, co tej bazy nie mają, nie czają, nie czują i nawet nie lubią, ale i ich serdecznie pozdrawiam. Drugą motywacją jest totalna wolność słowa (no prawie, czasem naprawdę jestem dyplomatyczna), którą sobie tu uprawiam i bardzo mi z tym przyjemnie. No więc nie piszę go dla kasy, a kasa ważna jest, więc wymyśliłam biznes życia, ale na razie więcej o nim nie powiem. Muszę go dopieścić, żeby nie spalić na panewce, co byłoby na maksa w moim stylu. Jeśli będę potrzebowała pomocy, to się zgłoszę. Właściwie to jej potrzebuję: potrzebuję marketingowca, PRowca i kogoś, kto stawia strony. I grafika. I najlepiej jak stawiacz/stawiaczka stron byłby/byłaby nim/nią. Gdyby ktoś chciał mi pomóc w zostaniu sławną miliarderką, to proszę. Odwdzięczę się.
Kasa przydaje się na wyjazdy z Bydzi, dzięki którym chce się do Bydzi wracać. Skończyłam "Inną duszę" (Stawska, pożyczam Ci teraz), książkę Łukasza Orbitowskiego, o której już tu wspominałam. Fabuła opiera się na dramatycznych zdarzeniach, które miały miejsce u nas w latach 90. Dwa mordy (nie dwie). No i to, że rzecz dzieje się w Bydgoszczy jest tylko jedną z zalet (dla mnie to zaleta), ale naprawdę, niesamowicie czyta się o tamtym mieście. Przypominałam sobie je i przy okazji siebie na jego tle w tamtych czasach. Jak bardzo chciałam stąd wyjechać (i wyjechałam), bo tu tylko brud, smród i ubóstwo, i NIC się nie dzieje. Dziś jest tu ładniej, bogaciej i dzieje się sporo (choć dziś akurat posucha "na mieście"), ale klimat lekko duszny i taki kanciasto niezgrabny pozostał. No trochę jest tak. Że, jak stworzą nową Ondynę (statek turystyczny), to nakleją na nią tak obleśną naklejkę z napisem i opisem, że grafik płakał jak projektował. Więc z Bydzi trzeba się wietrzyć. Jak najczęściej wyjeżdżać. To wtedy można tu żyć. Ale jest tu zdecydowanie coraz piękniej i odpowiada mi hawajskie tempo tego miasta.
Jest piątek, wieczór. Dzieci śpią, ja piszę, Piotr ogląda Hańbę. Jezu, mimo że mam tych lat już 34 i od dawna nie jestem uczennicą i studentką, to w piątkowy wieczór zawsze odczuwam taki nerw wyjścia. Że to czas na wyjście, spotkanie z przyjaciółmi, koncert, cokolwiek, byle wyjść z chaty. Jest nerw, nie ma sił. I z ochotą zostaję w chacie.
Moje koleżanki mówią mi dużo miłych słów na temat bloga i dodają, że, jak nie ma wpisu, to im przykro. Tłumaczę, że nie zawsze mam o czym napisać i ten post serdecznie im dedykuję.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHej! W odpowiedzi na apel komentuję tu, a nie na fejsie. Ostatnio wysmarowałam komentarz chyba na półtorej strony zeszytowej na temat tego Orbitowskiego (i mi go internety wredne zeżarły sigh).Bylam w trakcie lektury, a wkurzaly mnie te jego topograficzne nieścisłości i bardzo chciałam się tym podzielić. A potem dokończyłam i nadal jestem nią, tą lekturą, tak poruszona, ze zapomniałam o tych niedociągnięciach. Nie mogę przeżyć, ze to się działo w tej BDG, w której latalismy od Bogarta do Sanatorium, na Wyspie, gdzie nie było tak ą-ę jak teraz, no generalnie człowiek się niczego nie bal, a okazuje się, ze jednak było czego. Ze "Strzeż się tych miejsc" trzeba było słuchać dosłownie...
OdpowiedzUsuńA tak z innej beczki, to jak już będziesz miliarderką i będziesz chciała wkroczyć na rynek międzynarodowy, to się polecam ;)
Pozdro!
No, bardzo się cieszę, że apel podziałał. Rzeczywiście ciężko byłoby dojść do Myśla trasą, którą zaproponował autor, ale mniejsza z tym. Klimat jest oddany rewelacyjnie. Niby straszne te miejsca były, ale okazało się, że najciemniej było pod latarnią. Bardzo dziękuję za przyszłościowa ofertę. Do zo na baby disco.
UsuńDobra. Po pierwsze to ja chciałam napisać pierwszą znaną książkę, która topograficznie będzie ulokowana w Bydgoszczy, więc się wkurzyłam, że "jakiś tam Orbitowski" już to zrobił. Więc ustawiam się do kolejki w pożyczkę i od razu obiecuję, że oddam. Dodatkowo oficjalnie tu piszę, że się dobrze ten blog konsumuje, więc wchodzę i czytam. Nie wiem, czy to sprawi, że będziesz mliarderką i do tego popularną, ale jakbyś była to też fajnie.
OdpowiedzUsuńJa oczywiście miałam być pierwsza, ale mogę być trzecia, ok. Jeszcze Ci wielbłądy wiszę, więc coś przyniosę w końcu. Na razie miliardy nie lecą na konto, ale wkrótce będą. Kiss.
Usuń