Weszliśmy dziś na Połoninę Wetlińską. Do Chatki Puchatka, to schronisko jest. Cztery dni prosiłam ojca dzieciom i się udało. On myślał ( ja wiedziałam, że tak nie będzie), że umrzemy z wysiłku, a dzieci wykitują w nosidłach z nudy i niewygody. Fela pół drogi w górę przespała, a Klara nauczyła się mówić "cześć" (no bo w górach jest taki zwyczaj kłaniania się i Piotr realizuje go z totalną gorliwością, witając się ze wszystkimi, ledwo wejdzie na szlak). Wyszliśmy czarnym z Górnej Wetlinki i po półgodzinnej wędrówce po łące i w lesie złączył się on (ten szlak) z żółtym i tym doszliśmy do celu. W ogóle całość oszacowana była na 1 godzinę i 45 minut, a my zrobiliśmy to w 80 minut (bieganie jest spoko). Nie ukrywam, że myślałam sobie, że będziemy tacy zajebiści, jedyni z tymi dziećmi, tacy wytrwali i silni. Otóż nie. Co drugi/druga miał nosidło na plecach, a w nim rumianego bobasa. Więc drodzy rodzice, co lubią wędrować po górach - róbcie to nadal z dziećmi. Bieszczady są dla rodzin, przysięgam. To tyle z doradztwa. Fajnie, że pierwsze schronisko naszych dzieci to Chatka Puchatka. Zapomniałam wziąć stamtąd pieczątkę. Widok był dość marny, bo góry jakoś zamgliło. Wetlinską było pięknie widać. W drodze do celu Klarę coś ugryzło, a zorientowałam się już przy schronisku, bo zobaczyłam ślad. Przeżyliśmy, schodząc chwile grozy, gdyż Klara zrobiła się jakaś osowiała i blada. Okazało się, że jest po prostu śpiąca. Ale z owadami żartów nie ma. Wapno trzeba zawsze ze sobą mieć (my oczywiście nie mamy). Pojechaliśmy do Wetliny na jedzenie i Fela ożywiła się przy knyszach (pierogi smażone, jak pączki z "ruskim" nadzieniem, a Klara przy naleśnikach z jagodami (ja przy bieszczadzkim miodowym). Fajna była ta wycieczka. Dzieci na szczycie zaczęły schodzić same, ale pomyliły im się szlaki. Do Brzegów Dolnych chciały iść. W naszej chacie rotacje. Wczorajsi wyjechali, a w ich miejsce przybyła grupa trzydziestoletnich. Same parki. Zaprosili nas na ognisko, określając je mianem grill. Więc może jednak są młodsi. Idziemy, bo dzieci już śpią. Zasnęły z wrażeń w trakcie picia mleka.
W drodze do Chatki Puchatka, żółty szlak już.
Pod schroniskiem.
Na szczycie.
Zamglone niebo.
Goryczka ze szlaku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz