Nasze wczorajsze rozstanie z Dobrochną nie należało do najprzyjemniejszych. Chyba tylko ci, których rodzinne patchworki dotyczą, wiedzą, jak chujowo można się w tym układzie czasem poczuć. Jak trudna jest rola opiekunki dziecka partnera. Jak bywa frustrująca i jak czasem opadają ręce, gdy wszystkie twoje wysiłki spełzają na niczym. Jak twoje słowo się nie liczy, a każdy gest jest na cenzurowanym. Podczas dwumiesięcznych wakacji z córką Piotra zdarzyło mi się raz nie zapanować nad słowami. Raz zaś była świadkiem takiej kłótni mojej z Piotrem, że o mały włos, a doszłoby do rękoczynów, przysięgam. Za jedno i drugie przeprosiłam Dobrochnę. Było mi bardzo wstyd. Zakochując się w mężczyźnie z dzieckiem, wiedziałam, decydując się na życie z nim, że wiążę się z tym dzieckiem, ale i z jego mamą. A w nich zakochana nie jestem. Uczę się panować nad sobą w sytuacjach, które mnie przerastają. A w takich układach jest ich wiele.
Hemingway pisał, że denerwować się, to mścić się na sobie za głupotę innych. I miał rację.
Dziewczyny czytają Twój Styl. Klara go ma.
Widok z wyjścia za blok 2.
Maryja w akwarium.
Kot z nami szedł kawał drogi.
Rozumiem w 100%! Żyję w patchworku już ponad 7 lat :)
OdpowiedzUsuńJa na razie trzy. Pozdrawiam i życzę wytrwałości!
UsuńDwa miesiące? Jesteś moją idolką ;)
OdpowiedzUsuń